Cornel Fontaine

VI rok • zadowolony ze swojego statusu półkrwi • Kanadyjczyk z francuskimi korzeniami • Quebec, Kanada • szukający u Gromoptaka • rodzina Fontaine od lat zaangażowana była w pracę pod amerykańskie i kanadyjskie ministerstwo magii i współpracę czarodziejów, zwłaszcza z Francji • na drugie imię mu nicpoń, który nie słucha żadnych negatywnych uwag pod swoim adresem (wyłącza się wtedy automatycznie, bujając w obłokach) • dodatkowe przedmioty: magiczne zabezpieczenia, uzdrowicielstwo, magia rytualna, wytwórstwo magiczne • uczestniczy w każdych kursach • różdżka: 11 cali, dość giętka, miejscami chropowata w dotyku, drewno ze świerku, a rdzeniem włos z ogona demimoza • bogin: sfinks, torturujący go serią zagadek, których nie potrafi sobie nawet wyobrazić • patronus: szynszyla • amortencja: wetiwer, bergamotka, bryza morska, świeże pranie, grejpfrut • ain eingarp: on — chwiejnie — na miotle, trzymający w obu rękach puchar świata w Quidditchu, otoczony przez członków drużyny i wspierająca rodzina, która mimo częściowego rozbicia między USA a Kanadą cieszy się z tego sukcesu równomiernie, niezjednoczona jedynie wobec wyższej idei współpracy czarodziejskiej
Bardzo trudno zaangażować cię w cokolwiek, co cię nie interesuje, nawet jeśli wszyscy dokoła mają wrażenie, że wszędzie cię pełno i twoja energia rozsadziłaby pomieszczenie, zwłaszcza w momencie twojego niecierpliwego kręcenia się na miejscu w sali zajęć. Nic dziwnego, że wolisz zajęcia praktyczne, a siedzenie w miejscu sprawia, że stimmujesz. Cały dzień niż nauka zajmują ci psoty, włóczenie się po zamku i odkrywanie jego zakamarków, a nawet sekretów innych, by potem się tym z nimi droczyć. Bardziej w ramach niewinnej zabawy niż poważnym szantażem emocjonalnym. Wszystkie zaczepki wszelkiego kalibru pod swoim adresem traktujesz jak wyzwanie i serwujesz komuś łobuzerski uśmiech, a uwagi puszczasz jednym i wypuszczasz drugim uchem, zwykle zajęty swoimi myślami. Ubolewa nad twoją naturą łobuza łamanego na lekkoducha i matka i ojciec, zwłaszcza podczas wizytowania magicznych gości z Francji, gdy stoisz sobie z krzywym uśmiechem i tak, jakby cię ktoś dokleił siłą do tego obrazka. Kiedy mówisz, że Charlie to twój brat często wprawiasz kogoś w konsternację, zwłaszcza gdy znajdzie się w zasięgu czyjegoś wzroku. Tyle że nigdy nie tłumaczysz, co masz na myśli, zostawiając z tą wiązką emocji swoich rozmówców, jak gdyby nigdy nic. Quidditch to wspólne hobby — twoje i siostry, dopiero w powietrzu smagani przez wiatr i unikanie wirujących piłek (bądź zawodników), czujecie się naprawdę wolni. To wtedy towarzyszy wam dziecięca radość i szeroki uśmiech, którą wyparło rodzicielskie oczekiwanie wobec wyprostowanej postawy czy zachowania tak, jak wypada. Cokolwiek to dla nich znaczy, biorąc pod uwagę, że oboje nieszczególnie się dopasowujecie, a nawet jak próbujecie, to wygląda to po prostu sztucznie.
Wyczekany, wyczekany i jest! Piękne nam się zbierają osobowości w Ilvermorny. Nie mam się absolutnie do czego przyczepić - podoba mi się jego energia, skłonność do przyjmowania wyzwań i generalna śmiałość, z jaką Cornel zdaje się iść przez życie. Niech mu jej nigdy nie zabraknie, a Tobie jako autorce życzę udanych wątków :). Witamy w szkole magii!
OdpowiedzUsuńRowan & Darren
Gdyby Cornel i Victorius razem pojawili się na boisku, Quidditch natychmiast stałby się sportem ekstremalnym.
OdpowiedzUsuńVictorius
Kolejny łobuz się trafił prefektom do upilnowania, chociaż Gen akurat często przymyka oko, więc z pewnością i w jego przypadku byłaby skora do kolejnego nadużycia przywilejów ^^
OdpowiedzUsuńWątku nie proponuję póki co, bo czekam na ustalenia z Panią Forseth, aczkolwiek who knows, może drogi naszej dwójki się kiedyś skrzyżują :D
Porywających wątków!
Genevieve
[Nie licz na ciasteczka ode mnie. Wszystkie są dla Buddy'ego.
OdpowiedzUsuńPS Ustalimy sobie coś fajnego w dm-ach.]
twój brat bliźniak