niedziela, 15 czerwca 2025

[KP] Magia nie jest tylko czarem, który rzucamy na świat, ale tą iskrą w sercu, która pozwala nam dostrzegać to, czego nie widzą inni. To pasja, która płonie w nas, nieprzewidywalna i nieokiełznana


Lirael Narragwyn

Urodzona 13 czerwca, gdy księżyc mienił się w pełni — Uczennica VI roku, domu Gromoptaka — Nieznany status krwi — Córka uzdrowicielki? i europejskiego odkrywcy — Posiada talent animaga, dzięki czemu przemienia się w rysia — Zajęcia dodatkowe: magizoologia, numerologia, magiczne zabezpieczenia i magia rytualna — Doskonale opanowana magia bezróżdżkowa — Różdżka: cis z Narrabrook (święty las Narragansettów), włos wodnej nimfy, jedenaście i pół cala, lekko sprężysta — Jej patronus to srebrzysty feniks, a boginem pozostają jej rodzice — Amortencja pachnie dla niej lawendą, lotosem i wanilią — Wzorowa uczennica z wybitnymi stopniami i nieco gorszym zachowaniem, kusi ją bowiem to co zakazane i często wściubia nos tam, gdzie nie powinna — Ma przy sobie amulet ochronny, który podarowała jej matka w dzień urodzenia — Wyjątkowo kiepsko radzi sobie z lataniem, powodując liczne kolizje, więc nie może się już doczekać kursu z teleportacji — Przewodnicząca Kręgu Przetrwania.

Jako kilku miesięczne niemowlę została podrzucona swojej babce, kobiecie o wyjątkowej reputacji wśród plemienia Narragansett, zaklinaczki i poważanej uzdrowicielki, która wzięła ją pod swoje skrzydła. Dała jej schronienie, opiekę, a także swoje nazwisko. O jej matce wiadomo niewiele. Ponoć zakochała się w rudowłosym europejczyku i gdzieś z nim uciekła, porzucając dziecko pod drzwiami rodzinnego domu. Porzucenie plemienia sprawiło, że jego członkowie milkli słysząc jej imię, a jej krewni wyrzekli się jej, bez cienia zawahania. Za to jej ojciec był zafascynowany jej matką i jej rodem, ale nigdy nie chciał mieć potomka, bo ten byłby dla niego zbyt wielkim obciążeniem. On zaś nie chciał się nigdzie zakotwiczyć. Poświęcił życie zgłębianiu totemów i artefaktów Narragansettów i najprawdopodobniej swoją obsesję przepłacił życiem. Krążą opowieści, że zaginął w tajemniczych okolicznościach w Głębokim Lesie, a jej matka przepełniona rozpaczą i szaleństwem wciąż próbuje go odnaleźć. Dla Lirael jej rodzice są jedynie zjawami, żyjącymi tylko w jej pokrętnym umyśle. Czasami wizje o nich nachodzą ją w nocy, ale przecież... to zwykłe sny i nic nie znaczą, prawda? Nie ma ich w prawdziwym świecie, a ona może tylko zdusić w sobie potrzebę, by ich odnaleźć. Niektórzy nie zasługują na to by zostać odnalezieni. 

Zawsze wyróżniała ją ciekawość świata i upór z którym zawzięcie dążyła do celu. Była krnąbrnym dzieckiem, nieposłusznym i dzikim, które z uśmiechem na ustach uciekało od kary. Dla niej odkrycia i poznawanie nowych rzeczy zawsze miały większe znaczenie niż reguły, którymi rządził się ten świat. Nigdy nie lubiła zasad i ograniczeń. Odziedziczyła tą cechę po ojcu, który był równie mocno spragniony przygody. Trafiając do Ilvermorny musiała się nauczyć ich przestrzegać, a przynajmniej znaleźć tą cienką granicę by nie zostać złapaną i by konsekwencje, które ją dosięgną nie były zbyt dotkliwe. Zakochała się bowiem w tej szkole i każdego dnia możliwość zdobywania wiedzy była wyjątkowym darem, których wielu jej bliskich nie otrzymała. Z fascynacją zerkała do ksiąg, spisywała coraz dłuższe papirusy, na zajęciach odznaczając się wysoką aktywnością i błyskotliwością. Czasami jednak nocą włóczyła się tam gdzie nie powinna, a pragnienie poznania zakazanej wiedzy przejmowało nad nią kontrolę. 

Nie obchodzi ją powłoka cielesna — sama bowiem uważa się za nieszczególnie urodziwą, wiecznie z rozwianą burzą rudych włosów, które czasami uda jej się spleść w niedbałe warkocze, licznymi piegami zdobiącymi jej twarz i błyszczącymi, zielonymi oczami — dla niej znacznie ważniejsza jest dusza, charakter, umysł. To co czarodziej skrywa w głębi, czego pragnie, jaką ma motywację i cele. Co miałaby bowiem robić z kimś szarym i bezbarwnym, bez żadnego pomysłu na siebie? Najpewniej umarłaby z nudów, a ona potrzebuje wiecznej stymulacji. Pragnie zawojować świat, poznać każdy jego skraj, brać garściami to, co życie jest w stanie jej zaoferować.

Nie bez powodu jej zwierzęcą formą został ryś — samotnik lasów, nieuchwytny cień wśród drzew, dziki i niezależny obserwator. Od najmłodszych lat Lirael czuła się bliżej natury niż ludzi. Nocami wymykała się do lasu, by znaleźć swoją własną przestrzeń. To tam uczyła się wsłuchiwać w szepty ziemi, poznawać mowę roślin, rytuały ciała i ducha. Przemiana w rysia nie była dla niej ucieczką, lecz instynktownym powrotem do tego, czym się czuła: dzikim sercem zamkniętym w ludzkiej powłoce. Ryś stał się dla niej nie tylko kształtem, ale i symbolem – śladem jej dziedzictwa i drogą, którą sama dla siebie wybrała.

iamdeadlydeadnow@gmail.com

5 komentarzy:

  1. Witamy na blogu kolejną osóbkę z plemienia. Na pewno energii jej nie brakuje, więc byle iskra, którą w sobie nosi, nigdy nie zgasła. Miłych wątków i owocnej weny :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszłam Cię powitać razem z Charlesem, chociaż chłopak ostatnio nie najlepiej dogaduje się z plemiennymi magami, to chyba i tak byłby pod wrażeniem Lirael. Mam nadzieję, że się tu zadomowisz i wplączesz w ciekawe wątki.

    Charlie Thornewell

    OdpowiedzUsuń
  3. Ufff, ten mój Vincent to nie ma łatwego życia w tej szkole, tyle Ci powiem. ^^" Sama mu jednak rzucam kłody pod nogi, więc mogę mieć pretensje tylko do siebie i liczyć na to, że naczelny nie wyjdzie z ekranu, żeby za karę zdzielić mnie wałkiem.
    Witajcie na blogu! Mam nadzieję, że stworzycie w Ilvermorny wiele porywających historii i że nie puścicie szkoły z dymem.
    Szczegóły dogadamy sobie mailowo, więc pędzę skrobać wiadomość, a tymczasem życzę Wam wyśmienitej zabawy. :)


    VINCENT ROCHE

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Mam bardzo pozytywne odczucia po przeczytaniu karty Lirael. Wyobrażam sobie jej postać przelatującą przez korytarze Ilvermorny niczym burza mknącą zgłębiać wiedzę.
    Czyżby sny Lirael miały podłoże w nieodkrytym talencie jasnowidzenia? ;>
    Przykro mi, że jej rodzice tak ją potraktowali, chociaż moja Genevieve z pewnością zamieniłaby się z nią miejscem.
    Życzę wielu spędzających sen z powiek wątków, a w razie chęci zapraszam do nas na burzę mózgów. :)

    Genevieve Lefevre

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu karty wydaje mi się, że Victorius i Lirael to totalne przeciwieństwa. On to chaos, bunt i improwizacja, a ona raczej porządek, dyscyplina i silne związki z tradycją. Widać, że mają zupełnie inne charaktery, ale nie przeszkadza mi to w stworzeniu jakieś wspólnej historii, więc jeśli masz chęć, to zapraszam na maila, by coś ustalić.

    Victorius Calenbach

    OdpowiedzUsuń

© Szablon stworzony przez LeChat dla Ilvermorny Castle · Technologia: blogger · Obowiązujący kanon na blogu: HP