wtorek, 15 lipca 2025

[KP] Ranne światło, które wlewa się w twoje oczy

JEST MOWĄ POŻARU CIAŁA, W KTÓRYM MIESZKASZ
UCIEKASZ, CZEPIAJĄC SIĘ MULISTEGO DNA SNU,
LECZ ZOSTAJESZ WYPCHNIĘTY NA POWIERZCHNIĘ,
KTÓREJ RÓWNINA CORAZ CZĘŚCIEJ JEST DLA CIEBIE
STROMYM WZNIESIENIEM



SWAN RYĆAR


VII rok ~ dom gromoptaka ~ wychowanek i aktor trupy cyrkowej ~  animag ~ rzemieślnik: rzeźbiarz, snycerz, złotnik ~ nie potrafi wyczarować patronusa ~ w zamian za użyczenie poddasza, sprząta w gabinecie wróżbiarskim Madame Melanii ~ syn Amerykanki romskiego pochodzenia, ojciec nieznany ~ dodatkowe przedmioty szkolne: numerologia, wytwórstwo i sztuki magiczne ~ dorywczy handel obwoźny drobnostkami mniej lub bardziej czarnomagicznymi


Na przełomie lipca i sierpnia, na trasie do Tucson, w powietrzu zawisa ciężki zapach żółtych kwiatów krzewiastych. Dokładna nazwa rośliny pozostaje pasażerom bydlęcego składu obojętna, choć zapach uparcie przenika ich skórę i wraz z pustynnym pyłem osiada w płucach. Żelazny, duszny pociąg — lokomotywa i kilkanaście wagonów — bezwładnie poddaje się sile węgla napędzającego ową maszynę.

W jednej z rozgorzałych puszek roi się pstrokate ludzkie kłębowisko, skupione wokół kobiety leżącej na plecach. Do śniadego czoła przywierają kruczoczarne kosmyki przeciągnięte srebrną nicią. Oczy cierpiącej zwrócone są do wewnątrz, niczym u osoby natchnionej — w ekstazie, jakby porozumiewała się ze świętymi w duchowym uniesieniu. Jej krzykowi towarzyszy rytmiczne powtarzanie dwóch, trzech tych samych komend z ust kobiet zgromadzonych, klęczących nad nią. Nagle łapie oddech, odzyskując przy tym widzenie. Dziecko przychodzi na świat. W małym oknie zmienia się krajobraz — już tylko niebo. Matka umiera. Dziecko krzyczy.

*Ryćaro! Ricardo!* Najmłodszy niedź-wied-nik w kraju! 

Kurtyna odkrywająca przed widzami zagadkę ma kolor burgundowy — o odcieniu głębszym niż krew. Zwierzę wielkości chłopca staje na tylnych łapach — tak jak sam chłopiec, robi to coraz sprawniej. Bawią się wspólnie, względnie w zgodzie, dopóki któryś czegoś nie zechce inaczej. Niedźwiedź, rzecz jasna, cierpliwszy jest od człowieka. Podczas występu stoją naprzeciw siebie, bokiem do wrzawy. Przeglądają się w sobie. Mają podobne fryzury — obu rzadko się czesze. Robią miny, ciągną się za uszy. Kolorowa piłka materiałowa, z której sterczą nici, krąży między nimi. Za kulisami wysoki cień.

Treser Rycardo! Pogromca bestii, z Włoch! 

Po kilku latach na scenę wchodzi anemiczny młokos, trzymając w ręku bat. A może drewniany patyk? Nowe buty, zaczerwienione oczy. W tle: akrobatyka, słoń na linie, diabełki, połykacze ognia, kelpie, kradzież, malwersacja, morderstwo. Kurtyna. Krew. Kurtyna. Jeden niedźwiedź zostaje, drugi wyjeżdża. Okno w wagonie zmienia barwy.  

 Niedźwiedź! Treser!

Przyczepa śmierdzi. Młodzieniec ubrany w stary szlafrok sprawdza wypłatę za występ. Dostajesz tyle, do ilu umiesz zliczyć. Umie do 10. Posiada nieco kościste, choć zręczne dłonie, brudne od urodzenia. Pod nimi piach i brokat. W dzieciństwie od zabawy, w dorosłości — od pracy. Późno i niechętnie nauczy się czytać. Artystowskie zapędy wyprą pragmatyzm i konformizm. Nie zdoła nadrobić cudzych zasad, więc przyjmie swoje. Drogi nie można zniszczyć, i że istnieją miejsca pozbawione cienia. Trzeba iść.

 Treser! Niedźwiedź!

Przychodzą listy i ktoś nimi pali. Teraz zamyślony patrzy w błędny żar. Spogląda w siebie. Wzrok słaby. Podchodzi bliżej ogniska, przy okazji dorzucając drewno. Różdżka za uchem. W półcieniu blizna pod okiem, nawet różowa. Srebrzysta i podłużna jak iskra. Raz jest niedźwiednikiem, kiedy indziej niedźwiedziem. Animag, ani-mag, który uzyskawszy pełnoletność, ma wymówić służbę. Kuglarz. Podpalacz? Jeśli człowiek, to słaby, sentymentalnie uparty. Upierdliwie łapczywy.

Pogromca! Bestii!

Mężczyźni i kobiety wokół tańczą w kręgu, zakreślając w ten sposób cały świat. Garść trzymanych przez niego monet ląduje w palenisku i powoli stapia się w złotą grudę. Nagle ktoś kładzie rękę na jego ramieniu. Cień. Odwraca się, dołączając do korowodu.




3 komentarze:

  1. [witamy ciepło i radośnie na pokładzie. No artysty to się niespodziewałam, ale też zgrabnie go w karcie ujęłaś, przez co przyjemnie się czytało - przytula niedzwiadka ^^.

    Owocnego czasu spędzonego z nami, dobrej zabawy i masy wątków. W razie chęci - zapraszamy ;)]

    Tsubaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże ciekawą postać nam tutaj sprowadziłaś! Kartę pochłonęłam jednym tchem, zdecydowanie zachęca do zgłębienia jego historii, którą — mam nadzieję — uda Ci się rozwinąć.
    Nie zdziwiłabym się, jeśli Genevieve kupiłaby od Swana jakiś bliżej nieokreślony przedmiot ;>
    Tymczasem witam się cieplutko, życzę wielu spędzających sen z powiek wątków i oczywiście, w razie chęci zapraszam na burzę mózgów.


    Genevieve

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram absolutnie poprzedników w kwestii ochów i achów nad postacią - wspaniała kreacja! Nietuzinkowa i interesująca, do tego Swan jest doświadczony życiowo jak nikt przed nim. Tacy bohaterowie dają piękny potencjał na wątki (dlatego nie mogę doczekać się naszego z Darrenem :D).
    Podoba mi się też odważny i literacko gęsty styl, z mocnymi nagłówkami i bardzo obrazowymi opisami. Działa skutecznie na wyobraźnię.

    PS. Dopiero teraz, czytając kartę już nieadministracyjnie, tak mnie natchnęło: Swan nie chciałby zapisać się na zajęcia dodatkowe, tj. na Grupę Teatralną w Ilvermorny? Więcej o niej TUTAJ.


    Darren & Rowan

    OdpowiedzUsuń

© Szablon stworzony przez LeChat dla Ilvermorny Castle · Technologia: blogger · Obowiązujący kanon na blogu: HP