czwartek, 7 sierpnia 2025

[KP] I'm sorry for chasing my own tail then biting yours instead

Ulv Orlagsson, urodzony dwudziestego pierwszego grudnia 1986 roku w rodzinnej posiadłości Søholt w południowo-wschodniej Danii. Wydziedziczona czarna owca czystokrwistego rodu Lüttichau, łagodny baran w wilczej skórze animaga. Silnie związany ze staronordyckimi korzeniami matki, jedyne ukojenie odnajdujący w igliwiu pod poduszkami łap, runicznych symbolach wyrytych w skałach i korach drzew oraz niepamiętanych przez nikogo, zaprzeszłych historiach. Podróżnik, który ostatnie sześć lat spędził na badaniach kultury i historii magicznej Sahelu oraz sąsiadujących krajów Afryki Subsaharyjskiej. Do Stanów zbiegiem okoliczności zwiodło go zainteresowanie żywotem tuareskiego maga z okresu początków Imperium Mali oraz jednocześnie to normańskimi wyprawami do Ameryki Północnej. Łączy niepokojący wygląd i chaotyczność nieokrzesanej osobowości z czułością usposobienia stojącego zawsze po stronie uciśnionych, co siłą rzeczy sprawia, że pojawia się zawsze tam, gdzie są kłopoty. 

CZYSTA KREW – ANIMAG – NAUCZYCIEL HISTORII MAGII – ABSOLWENT DURMSTRANGU - RÓŻDŻKA O DŁUGOŚCI 10 i 1/4 CALA, DOŚĆ SZTYWNA, Z GRABU I WŁOSA Z OGONA TESTRALA – PATRONUSEM WILK – BOGINEM MŁODSZY BRAT

Czas działa linearnie, dlaczego więc przeszłość zwija się w tobie równolegle z teraźniejszością w spiralę DNA, z własnych, bieżących bitew odwiecznie uciekasz w cudze, równie krwawe, balansujesz między wiekami i miejscami, rozgrzebując prochy przodków, nie dając spać nie tylko sobie, ale i im? Jesteś bezdomny, ale nie ponadczasowy, nie myśl zatem, że w miejsce ich mogił wygrzebiesz swoją własną. Wymarłe języki sprzed wieków wpychasz sobie w krtań jedne za drugimi, jak gdybyś liczył, że połkniesz przy tym wspomnienie swojego własnego, wibrującego w potępieńczym krzyku, kiedy ciało obrywało razy klamrą kazirodczego pasa. Bolało dwadzieścia jeden lat temu, a białe blizny muśnięte przypadkiem opuszką palca przypominają, że boli nie mniej dzisiaj. Fascynacja kultami Czarnej Afryki pozwoliła tobie na wybielenie duszy - kąsasz w końcu wściekle każdą dłoń, która wyrazi zainteresowanie pogłaskaniem czule twego lica - ale szarość to przecież nadal raczej mierny kolor.

[Zgodnie z przewidywaniami poległam w prowadzeniu siedemnastolatka, dlatego zastępuje go jego bratem. Tym, z którymi zaczęłam/miałam zacząć wątki u Sigurda, chętnie zrekompensuję zaczęciem od Ulva.]

3 komentarze:

  1. Ciekawy zabieg: zestawienie czułości usposobienia z surowością wyglądu. Choć to język karty, jej plastyczność i barwność zatrzymała mnie przy tekście na dłużej. Takie historie, opisane wprawnym piórem, czyta się z przyjemnością! Równie przyjemnych życzę wątków i powiązań na blogu :)

    T h o r i a n

    OdpowiedzUsuń
  2. [ buuuu !! płacze za Sigiem, ale Ulv też niczego sobie - dajesz czadu dziewczyno. Oby pan wypalił i zadomowił się na dłużej. Baw się dobrze ;>]

    Tsubaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Rownież ubolewam nad Sigurdem, aczkolwiek jego brat także ciekawą personą jest.
    Coś tam nad grą rozmawiałyśmy przy okazji Twojej poprzedniej postaci, więc i tutaj coś można pomyśleć w razie chęci. Jeśli chodzi o moje panie to nie wydaje mi się, żebyśmy mogły znaleźć jakąkolwiek nić powiązania, aczkolwiek nic nie szkodzi na przeszkodzie, abym stworzyła kogoś bardziej pasującego, bowiem zaczynam od jutra urlop i czasu będzie co nie miara :D Jeśli szukasz jakiejś relacji; masz pomysł na zamieszanie w życiu Ulva i oczywiście chęci - zapraszam na burzę mózgów na maila: vulnerasanenturgirl@gmail.com
    Tymczasem standardowo życzymy miłej zabawy :)


    Gen & Ophelia

    OdpowiedzUsuń

© Szablon stworzony przez LeChat dla Ilvermorny Castle · Technologia: blogger · Obowiązujący kanon na blogu: HP