(...) Patrzy długo, przenikliwie, jakby oddzielał tym spojrzeniem mięso od kości, choć w rzeczywistości oddziela tylko myśl od emocji, emocje od uczuć, uczucia od wspomnień. Nie robi tego jednak po to, by zyskać przewagę, ani dla własnej korzyści — robi to dlatego, że zna cenę milczenia; wagę słów niewypowiedzianych lub też wypowiedzianych za późno.
Słowa ważą, sam więc posługuje się nimi ostrożnie; tak samo zresztą posługuje się legilimencją, którą szlifuje pod czujnym okiem ojca oklumenty, odkąd tylko był w stanie pojąć, z czym wiąże się zdolność ingerencji w sferę tak intymną, jak cudzy umysł. Nauka nie opierała się zatem na praktykowaniu zaklęcia, a na budowaniu własnego wnętrza w taki sposób, by odpowiednio ukierunkować system moralności. Najpierw położono fundament: poczucie odpowiedzialności. Vincent wie, jakie konsekwencje może mieć naruszanie czyjejś prywatności w sposób lekkomyślny; wie też jednak, co może się stać, jeśli w porę nie zauważy niepokojących sygnałów. Obserwuje więc, wyciąga wnioski, ocenia słuszność — za każdym razem — i reaguje w razie absolutnej konieczności, czyli wtedy, kiedy uzna, że milczenie może być opłakane w skutkach. Trzon jego charakteru stanowi natomiast siła woli — ponieważ wiedza jest kluczem do potęgi, a łaknienie potęgi spopieliło już niejedno serce. Roche nie ulega zatem pokusie zajrzenia do cudzej głowy; dziecięcą ciekawość przekierowano bowiem w stronę świata, nie ludzi. Nie interesuje go kto z kim, gdzie i kiedy, tak długo jak nie ma to związku z pełnionymi przez niego obowiązkami prefekta. Uwagę skupia przede wszystkim na dążeniu do wyznaczonych sobie celów, wychodząc z założenia, że im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
W końcu na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz