Kim jest Vipera?
Urodziła się w Whitby, mieście starych kościołów i mgieł, które osiadają na klifach, jak kurz po dawnych czarach. Wysokie, zimne korytarze, portrety przodków o spojrzeniach pełnych pogardy, wilgoć, która wsiąka w skórę. Dla Vipery nigdy nie była to ostoja — tylko więzienie. Dorastała pośród ciszy, szeptów i sztywnej etykiety. Światło w jej komnacie zawsze gasło pierwsze. W dzieciństwie podsłuchiwała rozmowy dorosłych o hańbie rodu i plugawym dziedzictwie. Nienawidziła tego miejsca, ale i tak wracała tu w snach – do skrzypiących schodów, do zapachu starej biblioteki, do samotnych dni i przepłakanych nocy. Do srebrnego lustra, w którym odbijały się cienie potworów.
Jej ojciec Lucian Thorne, był szanowanym czarodziejem, całe życie poświęcił pracy i nauce. Pracował jako Niewymowny w Departamencie Tajemnic, wszelka jego praca jest utajniona i nieznana nawet jego najbliższym. Lucian zawsze był ambitny, chłodny, obsesyjnie racjonalny. Zdystansowany i odległy, w dzieciństwie zostawiając ją na pastwę okrutnych ciotek, szczególnie swojej starszej siostry, Evelyn Thorne, kobiety o sercu twardym jak głaz, mściwej i pozbawionej jakiejkolwiek empatii. Traktowała Viperę jak hańbę rodu. Nigdy nie pozwalała jej zapomnieć, kim była jej matka. Ale im więcej złego słyszała o Lunarze, im bardziej ją szkalowali, tym bardziej chciała ją odnaleźć i poznać, nie potrafiąc uwierzyć w ani jedno słowo. Chciała przekonać się na własnej skórze jak było naprawdę. Po ukończeniu Ilvermorny Vipera wyruszyła w podróż po Europie. Śladami matki — Lunary Sanguiny. Podobno odwiedziła Ruiny w Transylwanii, grobowce w Austrii, doliny w Szwajcarii, gdzie spotykała istoty półżywe, poszukując śladów jej istnienia. Nie znalazła jej, żadnego śladu, ani jednej wspominki czy pamiątki. Żadnego tropu, który mógłby ją naprowadzić na ślad matki. Zamiast tego znalazła siebie — pojęcie, że poszukiwanie może być formą kary, a nie nadziei. Całkowicie porzuciła marzenie o posiadaniu matki, zastąpiło je pragnienie zostania matką — nie udało jej się go spełnić.
Po ukończeniu szkoły Vipera zniknęła z czarodziejskiego świata na kilka miesięcy. Wróciła dopiero, gdy zgłosiła się do MACUSA — Magicznego Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki — w programie badawczym Transmutation and Metamorphic Phenomena Division. Przez cztery lata pracowała w terenie — w rezerwatach magicznych stworzeń, w laboratoriach na Alasce i w archiwach w Salem. Zyskiwała reputację czarownicy, która potrafi przemienić wszystko, jeśli tylko rozumie jego istotę. Po pewnym czasie Vipera zrezygnowała z pracy w MACUSA i wyruszyła w samotną podróż. Zniknęła na niemal pięć lat. Wiadomo jedynie, że odwiedziła:
-
Rumunię – badała tam alchemiczne zapisy dotyczące przemian krwi i magii, ukryte w ruinach klasztoru w Transylwanii;
-
Francję – spędziła kilka miesięcy w Paryżu, gdzie pod przybranym nazwiskiem wykładała w prywatnej akademii czarodziejów o niejednoznacznej reputacji;
-
Bułgarię – spotkała się z wampirzym rodem Lestrâv, u których próbowała odnaleźć trop swojej matki;
-
Szkocję – wzięła udział w badaniach nad magią cienia prowadzonych w Zakazanej Dolinie przez grupę niezależnych uczonych.
Nigdy nie powiedziała nikomu, czego naprawdę szukała. Ci, którzy ją spotykali, mówili, że była „jak duch w czerni”, że pojawiała się znikąd i znikała, zostawiając za sobą tylko zapach dymu i lawendy. Po latach wędrówki Vipera wróciła do Stanów Zjednoczonych – zmieniona, dojrzalsza, ale z nowym rodzajem spokoju. MACUSA zaoferowała jej ponownie współpracę, tym razem jako konsultantki w sprawach transmutacji i alchemicznej rekonstrukcji ciał po klątwach. Jej wiedza o naturze przemiany przekraczała granice oficjalnej magii. Jednak Vipera odmówiła.
Potrzebowała stabilności i miejsca, które mogłaby nazwać domem. Impulsywnie zgłosiła się do Agilberta Fontaine, polecając się jako nauczycielka transmutacji. Wykazała też zainteresowanie prowadzenia kursu teleportacji. Tydzień później otrzymała sowę z listem potwierdzającym jej przyjęcie. Spakowała kilka kufrów i już wkrótce zamieszkała w północnym skrzydle szkoły, w kwaterze pełnej ksiąg, zaklęć i ciepłego światła świec. Tam odnalazła spokój – myślami wracała do spędzonego tu dzieciństwa i wiedziała, że tu pasuje. Znalazła się w miejscu, w którym nie musiała niczego udowadniać i w którym czuła się bezpiecznie, a tego uczucia brakowało jej przez całe życie. W nocy można czasem zobaczyć światło w jej kwaterze — i usłyszeć, jak gra na fortepianie utwory, których nikt nigdy nie słyszał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz