Amara Tsvetan - nowa nauczycielka wróżbiarstwa, zbyt pochopnie okrzyknięta jedną z najpotężniejszych wieszczek dekady. Opiekunka lub też, jak woli określać samą siebie, Honorowy Członek Klubu Amatorów Niemagii, skądinąd kompletnie nieradząca sobie z utrzymaniem dyscypliny. Przez dwa lata, po ukończeniu szkoły, pracowała oficjalnie dla Ministerstwa.
Była członkini drużyny Wampusa, grała na pozycji obrońcy. Córka romskiej charłaczki i gadzio irlandzkiego
pochodzenia, którego nigdy nie poznała. Podobno maga.
Dwudziestojednoletnia desperatka; przeklęta cyganka, niedojrzała czarownica, wybitna aktorka.
Snuje się po zamku obwieszona biżuterią i barwnymi szatami, a ciężkie, słodkie perfumy naznaczają jej obecność wszędzie, gdzie tylko się pojawi. Kiedyś zamglone spojrzenie, dzisiaj nabiera ostrości i zmyla ludzi, którzy jeszcze kilka lat temu doskonale ją znali. Niektórzy twierdzą, że ma w sobie coś z wili, że pozostaje zdecydowanie zbyt długo w pamięci mężczyzn. Lubi te podszepty, przecież od maleńkości tworzy własną legendę, tak jak kobiety w jej rodzinie robiły to od pokoleń, zarabiając na rynkach miast i wiosek w całej Europie. Nikt nie musi wiedzieć, że to mugolskie feromony zakupione w niszowej, nowojorskiej perfumerii, że to bajki i złudy, hołdy kobiecej próżności, noszące w sobie tyle magii i prawdy, co taborowe szepty, cienie dawnych rytuałów i dźwięk tamburynu na placach współczesnych metropolii.
Od dziecka manipuluje tym, co można pokazać a co ukryć - zwłaszcza własną historią; magicznego wyrzutka żyjącego bez domu, gdzie kłamstwa, kradzieże i kadzidła dyktowały rytm dnia. Dziewczynki, która do jedenastego roku życia nie potrafiła biegle czytać, czy smutnej wdowy po mężu, który zginął godzinę po letnim ślubie z wówczas szesnastoletnią Amarą. Są rzeczy, o których nie mówi, są tematy, których nie poruszy - nigdy więcej.
Ma talent do słów, do ładnego mówienia i powłóczystych spojrzeń. Wodzenia palcem po dłoniach i odczytywania ze snów największych ludzkich potrzeb. Mugolskie książki psychologiczne są jej magią, bo sama nie śni już od miesięcy. Nie widzi fortuny i przekleństw, nie miewa już wizji i nie dostrzega znaków za dnia, tak jak to robiła kiedyś. Zjawy i ich szepty znikły, połączenie odeszło a jej moce obumarły wraz z możliwością tworzenia życia, kiedy tylko przestała krwawić rok temu. Jej dar się wyczerpał, a przynajmniej tak jej powiedziała matka Króla, rozkładając wokół białe świece, które miały zwrócić niewinność i przerwać klątwę bezpłodności.
Odprawia romskie rytuały, czyta z kart, pomaga uczniom w swoim gabinecie - nie prawdziwymi wróżbami, a samą rozmową, mimo że i tak każde zdanie kończy wyświechtanym „przeznaczenie”. Nie wierzy w nie i nigdy nie wierzyła, ale przecież do tego się nie przyzna. Do tego, że modli się codziennie o powrót jasnowidzenia też nie, tak głośno przecież krzyczała jako nastolatka, że go nie chce.
Od dziecka manipuluje tym, co można pokazać a co ukryć - zwłaszcza własną historią; magicznego wyrzutka żyjącego bez domu, gdzie kłamstwa, kradzieże i kadzidła dyktowały rytm dnia. Dziewczynki, która do jedenastego roku życia nie potrafiła biegle czytać, czy smutnej wdowy po mężu, który zginął godzinę po letnim ślubie z wówczas szesnastoletnią Amarą. Są rzeczy, o których nie mówi, są tematy, których nie poruszy - nigdy więcej.
Ma talent do słów, do ładnego mówienia i powłóczystych spojrzeń. Wodzenia palcem po dłoniach i odczytywania ze snów największych ludzkich potrzeb. Mugolskie książki psychologiczne są jej magią, bo sama nie śni już od miesięcy. Nie widzi fortuny i przekleństw, nie miewa już wizji i nie dostrzega znaków za dnia, tak jak to robiła kiedyś. Zjawy i ich szepty znikły, połączenie odeszło a jej moce obumarły wraz z możliwością tworzenia życia, kiedy tylko przestała krwawić rok temu. Jej dar się wyczerpał, a przynajmniej tak jej powiedziała matka Króla, rozkładając wokół białe świece, które miały zwrócić niewinność i przerwać klątwę bezpłodności.
Odprawia romskie rytuały, czyta z kart, pomaga uczniom w swoim gabinecie - nie prawdziwymi wróżbami, a samą rozmową, mimo że i tak każde zdanie kończy wyświechtanym „przeznaczenie”. Nie wierzy w nie i nigdy nie wierzyła, ale przecież do tego się nie przyzna. Do tego, że modli się codziennie o powrót jasnowidzenia też nie, tak głośno przecież krzyczała jako nastolatka, że go nie chce.
cześć! zapraszam.
Przełamię pierwsze lody i napiszę, że serdecznie witamy Amarę w murach Ilvermorny :). Mam nadzieję, że zagrzeje tu miejsce na dłużej i być może odnajdzie też odrobinę szczęścia?
OdpowiedzUsuńSwoją drogą bardzo przyjemnie czytało mi się KP. Jest napisana sugestywnie, plastycznie, z wyważonym stylem. Podoba mi się to, jak trafnie i ciekawie obrazy zawarte w treści budują jej wizerunek, i że nie zabrakło w tym również informacji o niej samej. Amara stanowi osobliwą i interesującą jednostkę. Gdybyś chciała odkryć jej tajemnice i kolejne warstwy osobowości podczas rozgrywki, to zapraszam do któregoś z moich panów.
Rowan, Glenn & Darren
[witamy kolejną panią psor, oby miała duzo cierpliwosci do swoich uczniów ^^ Dobrej zabawy na blogu, dużo watków i powiazań ;)]
OdpowiedzUsuńTsubaki
[Witamy, witamy! Tak się cieszę, że mamy nauczycielkę wróżbiarstwa, Leire na pewno będzie spędzać z nią dużo czasu na zajęciach, a może i nie tylko. Jakbyś miała ochotę zrobić burzę mózgów, to zapraszam na maila, mam już jakiś zalążek pomysłu :)]
OdpowiedzUsuńLeire