
𝔾𝕖𝕟𝕖𝕧𝕚𝕖𝕧𝕖 𝔸𝕞𝕖𝕝𝕚𝕖 𝕃𝕖𝕗𝕖𝕧𝕣𝕖
powiązania — historia
Ur. 2 listopada na przedmieściach Paryża w posiadłości babki, dzięki której w jej krwi płyną geny wili. — Teoretycznie córka, praktycznie modelka znanej wśród całego świata magów projektantki czarodziejskiej mody pochodzenia amerykańskiego oraz wiecznie nieobecnego i wymagającego dyrektora magicznej ochrony w MACUSA pochodzenia francuskiego. — Uczennica siódmego roku, która świadomie wybrała przynależność do domu Rogatego Węża. — Dumnie i konsekwentnie sprawuje obowiązki prefekta. — Właścicielka trzynastocalowej różdżki wykonanej z tarniny, której rdzeniem jest włos wampusa. — Przedmioty podstawowe: czarobotanika, obrona magiczna oraz transmutacja — Przedmioty dodatkowe: magia rytualna, magiczne zabezpieczenia, eliksiry oraz wytwórstwo magiczne— W poprzednich latach nauczania ukończyła kurs magii niewerbalnej oraz bezróżdżkowej, w tym roku dołączyła do grupy teatralnej. — Często przebywa w sowiarni tłumacząc to tęsknotą za ukochaną Wings, każdorazowo jednak wysyłając kolejny zapieczętowany list. — W promieniach słonecznych zawsze otoczona towarzystwem wolny czas spędza w ogrodach szkoły, światło księżyca natomiast pozwala jej spacerować w samotności po korytarzach ciemnego zamku wcale nie szukając zbłąkanych uczniów nie stosujących się do ciszy nocnej.
Widzisz ją: na pierwszy rzut oka zauważasz schludny, świeżo wyprasowany mundurek szkolny nie wyróżniający jej niczym pośród granatowo-czerwonych tabunów uczniów wypływających na korytarze szkoły. Na piersi dumnie nosi błyszczącą, nieco przesadnie wypolerowaną broszkę z godłem Rogatego Węża. Z niewiadomych przyczyn nadal pamiętasz jej Ceremonię Przydziału; kiedy wzdrygnęła się zauważalnie na wybrzmiały ryk marmurowego wampusa przecinający brutalnie ciszę panującą na dziedzińcu, a w jej oczach odbiły się wesołe iskierki świecących łusek drugiego — finalnie przez nią wybranego posągu. Jej wzrok był wtedy inny; nieco zagubiony, niepewny, a może nawet przez moment wyczytałeś w nim przerażenie. Jak teraz.
Nie jesteś pewny, bo chwilę później jej włosy błyszczą świeżością spadając falą na ramię, a Ty odnosisz wrażenie, jakby światło latarni było skierowane właśnie na nią. Jest niczym aktor pierwszoplanowy w każdym pomieszczeniu, do którego wejdzie. Może to ta namiastka krwi wili w jej żyłach tak na Ciebie działa.
Odrzucasz tę myśl tak szybko jak niepostrzeżenie wkradła się do Twojego umysłu przykuwając uwagę na jej nieśmiałym uśmiechu zręcznie niwelującym Twoje dywagacje. Pochodzenie nie ma żadnego znaczenia, bowiem wiesz, że nigdy nie zrobiłaby nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie — zrobiłaby wszystko, żeby każdy uśmiechał się zawsze tak szczerze jak ona. Na dowód powyższego całkowicie rozumiesz tę blondynkę z VI roku szukającą ukojenia w jej ramionach. W tłumie uczniów zwracasz uwagę tylko na nią; zawsze pozytywnie odbierającą życie z nutą realizmu, skorą do pomocy jeśli ktoś tego potrzebuje, kurtuazyjną ale asertywną z nienaganną prezencją, kiedy sytuacja tego wymaga.
Hi! W tytule słowa Stephana Kinga a buźki użyczyła Bridget Satterlee.
Mając już wszelkie formalności za sobą witam się cieplutko z cudownie okropną Gen :D Szukamy samych ciężarów i zawiłych historii, chociaż iskierki dobroci też by się nam przydały :)
Odrzucasz tę myśl tak szybko jak niepostrzeżenie wkradła się do Twojego umysłu przykuwając uwagę na jej nieśmiałym uśmiechu zręcznie niwelującym Twoje dywagacje. Pochodzenie nie ma żadnego znaczenia, bowiem wiesz, że nigdy nie zrobiłaby nikomu krzywdy, wręcz przeciwnie — zrobiłaby wszystko, żeby każdy uśmiechał się zawsze tak szczerze jak ona. Na dowód powyższego całkowicie rozumiesz tę blondynkę z VI roku szukającą ukojenia w jej ramionach. W tłumie uczniów zwracasz uwagę tylko na nią; zawsze pozytywnie odbierającą życie z nutą realizmu, skorą do pomocy jeśli ktoś tego potrzebuje, kurtuazyjną ale asertywną z nienaganną prezencją, kiedy sytuacja tego wymaga.
Widzisz siebie: żołądek już dawno przestał o sobie przypominać. Zapomniałaś kiedy ostatnio zjadłaś pełnowartościowy, sycący posiłek. Na tę myśl wstrzymałaś oddech na jedną; trwającą w nieskończoność sekundę czując jak znienacka paraliżujący cios przygniótł Twoją klatkę piersiową. Starasz się panować nad sytuacją odwracając wzrok publiczności teatralnie zarzucając włosami. Spektakl wciąż trwa; nie masz czasu na słabość, która w ciszy i samotności stara się pochłonąć Twoje jestestwo. Jeszcze nie teraz, nie tutaj.
Słowo “szlama” było podobno bardzo obraźliwe dla uczniów pochodzących z niemagicznych rodzin. Nie wiesz, bo nigdy nie miałaś okazji przyjąć obelgi, a słowa były dla Ciebie tylko ciągiem liter; w przeciwieństwie do blondwłosej uczennicy, która przed momentem została tym napiętnowana i wyraźnie skrzywdzona. Z Twoich ust mimowolnie, bardzo naturalnie wypływały słowa otuchy. Przytuliłaś ją pozwalając, aby jej słone łzy moczyły Twój perfekcyjnie przygotowany mundurek.
Nie jesteś pewna czy jakiekolwiek emocje towarzyszą Ci w tej scenie. Empatia to podchwytliwa i dwuznaczna umiejętność. Można pozwolić jej przejąć kontrolę niepotrzebnie narażając się na dźwiganie ciężaru cudzych traum, bądź nauczyć się z niej korzystać. Czujesz na sobie wzrok widowni. Uśmiechasz się nieśmiało tym samym podnosząc na duchu uczennicę, której niedołężność, brak asertywności i całkowita nieumiejętność panowania nad emocjami była nie do zniesienia.
Otacza Cię widownia. Piszesz własny scenariusz. Ty jesteś gwiazdą. A to Twój teatr.
Mając już wszelkie formalności za sobą witam się cieplutko z cudownie okropną Gen :D Szukamy samych ciężarów i zawiłych historii, chociaż iskierki dobroci też by się nam przydały :)
Kontakt: vulnerasanenturgirl@gmail.com
Update: Karta w trakcie przeróbki ;>
Wątki: Rowan Ashworth, Charles Thornewell
[Cześć! Genevieve to niezła aktorka, ale przy tym widać, że cała ta gra bywa przytłaczająca i dziewczyna dusi w sobie wiele emocji. Mam nadzieję, że znajdzie kogoś, przy kim będzie mogła być w pełni sobą, pokazać te dobre i złe strony, i w końcu pozwolić sobie na oddech.
OdpowiedzUsuńZ moją Hasti na pewno się znają, bo dzielą dom i rok, i dodatkowo chodzą na te same zajęcia poza magicznymi zabezpieczeniami, bo Hasti zamiast tego wybrała uzdrowicielstwo. Obie są prefektami, tym bardziej wypadałoby tutaj coś stworzyć — może wykorzystać to, że obie lubią przechadzać się nocami po zamku/błoniach? Daj znać, czy masz ochotę coś razem stworzyć. :)
Miłej zabawy Ci życzę!]
Hasti Thunderheart
Hej! Nie dziwi mnie wcale to rozłożenie posągowych sił na dwa domy, bo ze swoją przebiegłością i jednoczesnym silnym duchem, Gen to idealna kandydatka zarówno dla Wampusa, jak i Rogatego Węża. Dla bezpieczeństwa dwojga naszych postaci dobrze może jednak, że ostatecznie wybrała węża... inaczej chyba by się pozabijali :D. I tak pewnie czekają ich turbulencje na gruncie pracy prefektów... tak czy inaczej witaj na blogu i do napisania niebawem (już fabularnie)! :)
OdpowiedzUsuńRowan
[Hejka! Przepraszam za to zakrycie, ale w ramach rekompensaty przychodzę pochwalić kartę Genevieve. Dobrze oddałaś jak bardzo różni się to, jak postrzegana jest przez innych, a co właściwie siedzi w jej głowie, gdy odgrywa rolę idealnej koleżanki, w rzeczywistości nie będąc taką miss życzliwości. Ciekawe podejście, mam nadzieję, że rozwinie się to w jeszcze bardziej interesującym kierunku!
OdpowiedzUsuńWidzę, że Genevieve dalej uczęszcza na transmutację, dlatego punkt przecięcia z moją Manon na pewno się znajdzie. Jeśli masz ochotę na wątek z panią profesor, to zapraszam na mojego maila. Na pewno dogadamy szczegóły ♥]
Manon
Bardzo dziękuję za miłe słowa pod kartą Charliego.
OdpowiedzUsuńNasze postacie dzielą w sobie coś arystokratycznego, eleganckiego, ale i pękniętego pod powierzchnią. Zderzenie tej francuskiej szlachetności i odrębnych form wrażliwości może zaowocować naprawdę bogatą fabułą, jeśli dobrze to rozegramy. Z chęcią bym się wciągnęła w jakąś wspólną historię, bo czuję, że pod tą grzeczną powierzchnią kryje się ktoś, kto równie mocno jak Charlie walczy ze światem.
Z każdej strony naglone obowiązkiem i ambicją, ciało sztywnieje coraz bardziej w ciągu dnia.
OdpowiedzUsuńCo roku, tuż po rozpoczęciu szkoły, stopień zaangażowania prefektów w życie szkolne wygląda podobnie: wchodzi na wyższe tory ze względu na nowe zasoby uczniowskie, znajdujące się w zamku. Zagubieni w labiryntach Ilvermorny pierwszoroczni, ściągani siłą przypadku w różne odmęty korytarzy, zdają się być wyjątkowo oporni na instrukcje zwiedzania, więc dzień za dniem, drugi wrzesień z rzędu (odkąd jest prefektem), Rowan osobiście prowadzi ich do odpowiednich klas, samemu tracąc przy tym swoją energię i czas w imię realizacji powierzonego mu zadania. Krwawe włókna mięśni świadczą w takich chwilach o rozruchu, nabrzmiewają rutyną i koniecznością. Ashworth działa jednak aktywnie i jak na siebie względnie cierpliwie. Przypomina przy tym posąg powściągliwości, racząc młodzików surowością oraz niejaką pobłażliwością wpisaną w jego spojrzenie i nie dającą się zmieść ze spodków jego oczu. Trudno mu przywdziać na twarz maskę zrozumienia, gdy widzi nieogarniających pierwszaków i sam jednocześnie przypomina sobie swój pierwszy rok w szkole, podczas którego przestudiował całą mapę zamku, by podobnych sytuacji (zagubień na korytarzu) uniknąć.
Nowe, młodsze roczniki, niesione na skrzydłach beztroski, zdają się jednak o istnieniu pergaminu i map zapominać, w efekcie czego zsyłają na sylwetkę Rowana małe utrapienie w postaci zmęczenia.
Blisko wieczora, czuje jak wszystkie struny ścięgien napinają się pod pergaminem skóry, twardnieją bezlitośnie i nie chcą kruszeć ani o jotę, choć są momenty, w których przecież Ashworth próbuje luzować napięcie odpowiednim wygięciem szyi, masażem palców przy karku, czy chwilą odpoczynku przy stole Wampusa w Wielkiej Sali, podczas spożywanych posiłków.
To tutaj również, czując na sobie płomień cudzego spojrzenia, przez ułamek sekundy (jak mu się wydaje) splątuje wzrok z Genevieve, choć chwila ta jest krótka niemal jak przecinek, a już na pewno ulotna i krucha, jak czerstwy chleb. Rowan, naturą aroganta, pozostawia bowiem dla Gene ledwie okruch uwagi, ograniczony do przelotnego przeciągnięcia wzrokiem wzdłuż płaszczyzny jej twarzy, a gdy dziewczyna odwraca się do koleżanki, sam również powraca do rozmów przy stole. Prawie tak, jakby ta chwila — krótka, ale wyryta w napięciu ich dwojga — nigdy nie istniała. W mglistej plątaninie niejednoznaczności nie jest w stanie również określić impulsu, który nim kierował, gdy na nią zerkał.
Uroda ćwierćwili, kwitują myśli usprawiedliwiająco.
— To jak było w tej Amazonii? — dobiegający obok niego głos Marka (rówieśnika z Wampusa) ostatecznie ściąga jego oczy ku koledze. Wydaje się w pierwszym momencie, że pytanie o wakacje zostanie zignorowane, Rowan milczy. Przeciąga moment swojej odpowiedzi, bo ponad ciekawość kolegi stawia własny komfort. Najpierw opiera łokieć o blat stołu i asekuracyjnie wznosi dłoń, podpierając na niej podbródek. Dopiero wtedy, gdy przyjmuje wygodną mu pozycję, decyduje się na rozleniwioną rozmowę, dotyczącą jego wyjazdu do wspomnianej Amazonii. To nagroda za wygraną w Jumanji, której miał zaszczyt doznać, ale (jak się wydaje) nie miał okazji docenić:
— Parno, wilgotno i z mnóstwem komarów...
W głosie zawieszają się sprzeczności, gdy pomimo lekceważącego początku wypowiedzi, kontynuuje historię o Amazonii.
Tymczasem iskra kontaktu, zapalona wraz z mikro-momentem zetkniętych spojrzeń, pozostaje płytko w nim, choć na pewnym poziomie wciąż się tląca — jako nieuświadomiona myśl, umykająca w kąt głowy, niby nieznacząca lub jeszcze nierozpoznana. Najwyraźniej rośnie również w oczach losu, bo ten kpi sobie z nich jawnie, gdy w parę godzin później spotykają się na piętrze dobudówki.
I znów plątają się spojrzenia: jedno zetknięte z drugim na przestrzał parującej łaźni, przy czerwoności wrzącej w nich krwi, choć z dwóch różnych powodów. U niego napędzanej w żyłach przez ciepło kąpieli. U niej przez… irytację? Za rumianą kartką jej skóry dostrzega tę znaczącą emocję i tak ją też odczytuje w zestawieniu z wojowniczym spojrzeniem dziewczyny. Pozwala wpełznąć wibrującej, kobiecej złości między nich, gdy ledwie przejęty tym stanem, unosi się nieco na przedramionach, by nie osunąć się zbyt nisko w pianie.
UsuńWzrok Ashwortha przemierza spokojną drogę od gładkich połów szlafroka po jego końcowe krawędzie, i dalej — wzdłuż jędrności młodego ciała koleżanki do jej stóp. Tym poświęca najmniej swojego skupienia, nie rejestrując zasiniaczeń przez zbyt szybki powrót do jej oczu. Jakby aktywnym milczeniem i poznaniem jej ciała (na tyle, na ile pozwalały warstwy szlafroka) chciał ją stłamsić, zamknąć w pięści wstydu, i zacisnąć na NIEJ świadomie swoją uwagę, by spaliła się w rumieńcach onieśmielenia.
— Przekonasz się, jeśli zostaniesz — odpowiada lekceważąco.
Ogranicza przy tym przekaz do ledwie ochłapu informacji, która w końcowym rozrachunku nie daje jej zupełnie nic. Jemu natomiast pozwala zyskać kontrolę nad sytuacją i wyrwać z trawy ich kontaktu kobiece zniecierpliwienie… na to po części liczy, gdy odgarnia mokre od wody włosy, przytrzymując je przez chwilę nad czołem.
— Wchodzisz, czy cnotliwie wyjdziesz?
Uśmiecha się wyzywająco, nie dając jej uciec przed spojrzeniem chłodnych oczu. Coś w nim każe mu w tej farsie trwać — pociągać ją za nerwy, dążąc do intensywniejszej reakcji.
Wnioskuję o krótsze odpisy (tak o połowę :P), z racji tego, że będę w stanie wtedy bardziej regularnie pisać, nawet pomimo szpitalnej rutyny.
Rowan
Kochają się, nienawidzą, biją się na spojrzenia albo planują wspólne zbrodnie – wchodzę w to bez mrugnięcia. Mega się jaram tym potencjałem i bardzo chętnie wskoczę na burzę mózgów.
OdpowiedzUsuńDzięki za powitanie <3 niech wena będzie z Tobą, a wątki same się piszą!
Caiden Everton
To brzmi prawie jak niemoralna propozycja... Nieładnie Gen, nieładnie. 😂Ubytki w śnie mogę jednak zagwarantować (i nie tylko na śnie...), więc zacieram już łapki na wspólne pisanie i pędzę odpisać na maila.
OdpowiedzUsuńVINCENT ROCHE
[Henlo! Miałam być tu wczoraj, ale skrobałam trochę odpisu do indywidualnego, trochę podczytywałam karty na blogu i w końcu zmorzył mnie sen. Kocham jasnowidzenie w uniwersum HP, czasem biorę go na tapet, jak tworzę sobie w nim postać. Mam takie poczucie, że to taki dar, o którym moglibyśmy się dowiedzieć więcej, ale to, że tak się nie stało, daje więcej pola dla mnie i mojej kreatywności, więc nie będę narzekać! ;'))
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, czy dobrze mi się wydaje, że Genie cierpi na zaburzenia odżywiania? Jeśli tak, to czy możemy zrobić temu zjawisku exposing na fabule, zakładając wtedy, że spojrzenie lub wizja Lyry objęły swoim zasięgiem twoją postać? Chyba że masz jakiś zupełnie inny zalążek pomysłu, to wal jak w dym. ;>]
Lyra
[Henlo! Sygnalizuję, że dotarł do mnie twój mail i odezwę się na nim dniach! ;>]
OdpowiedzUsuńLyra